1. pl
  2. en

Radek Rogóż

NorthCape4000

22 listopada 2022
NorthCape4000 NC4000 ultramaraton rowerowy

NorthCape4000

 

Zaczęło się niewinnie, kiedy na swojej drodze spotkałem Marcelego Byczka. Na jednym ze zgrupowań kolarskich pojawił się w koszulce NorthCape4000. Wzór był w kolorach, za którymi nie przepadam, ale zazdrościłem tak bardzo, że aż płakać mi się chciało. Plan był prosty, w ciemnym zaułku podbródkowy, dalej sierp, poprawka z kolana, zrywam koszul z grzbietu Marcelego i jest po sprawie, mam. Satysfakcja z dokopania koledze byłaby zdecydowanie wysoka, ale czy wystarczająca? Do tego mogłem się spodziewać aktywnej i kto wie czy nie brutalnej i brzemiennej w skutkach obrony. Wtedy właśnie zdecydowałem, że jednak oszczędzę sobie potencjalnego wstydu i w ramach NorthCape4000 pojadę po tą koszulę na najdalej wysunięty na północ skrawek Europy, na wyspę Mageroya. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zdecydowanie łatwiej byłoby stanąć do walki z Marcelim niż tułać się po Europie i mniej zaludnionych częściach Skandynawii.

 

Co to jest NorthCape4000?

 

NorthCape4000 to organizowany od kilku lat ultramaraton rowerowy mierzący około 4000km. Jego meta zlokalizowana jest na skalistym klifie Przylądka Północnego w norweskiej prowincji Nordkapp. Wbrew ogólnie panującym przekonaniom nie jest to najdalej wysunięty na północ fragmentem lądu, ale najdalszy do którego prowadzi droga i dlatego jest najczęstszym celem wycieczek. Z Nordkapp można dostać się pieszo na oddalony o około 9km Przylądek Knivskjellodden i to właśnie on jest najdalej wysuniętym na północ fragmentem Europy.

 

NarthCape4000 to w pełni samowystarczalny ultramaraton rowerowy, w którym co roku bierze udział kilkuset zawodników, w 2022 liczba podejmujących to wyzwanie przekroczyła 300 osób. Zgodnie z założeniami organizatorów trasa jest w pełni wytyczona i przebiega przez tzw. bramy, czyli miejsca zlokalizowane zwykle w newralgicznych i turystycznie ciekawych regionach, pełniące rolę punktów kontrolnych. Co roku zawodnicy startują z innej miejscowości, a przebieg trasy różni się od tych z poprzednich lat, co dodatkowo dodaje pikanterii. Jednego roku można się spodziewać, że zawodnicy odwiedzą Europę Wschodnia, w kolejnym zaś, że w drodze na północ przetną centralne kraje naszego kontynentu. Miejsce, do którego trzeba ostatecznie dotrzeć wymaga dobrego przygotowania kondycyjnego, ale również i logistycznego, bo na trasie pojawiają się wielogodzinne przeprawy promowe.

 

NorthCape4000 NC4000 ultramaraton rowerowy

 

Większość traktuje to wydarzenia jako prawdziwe wyzwanie i sposób na urlop, ale są tacy, dla których NorthCape4000 to wyścig. W tym roku, z powodu wielu śmiertelnych wypadków na trasach różnych zawodów kolarskich, organizatorzy zdecydowanie zakomunikowali, że NC4000 nie jest wyścigiem tylko wyzwaniem, do tego oprócz limitu maksymalnego pojawił się w regulaminie limit minimalny. Przejechanie trasy za szybko równało się z usunięciem wyniku z oficjalnej klasyfikacji. Nie chcę oceniać tych zmian, bo miały logiczne uzasadnienie, ale decydując się na start w tym wydarzeniu i wnosząc wysoką opłatę startową, liczyłem, że po tym fakcie nie pojawią się fundamentalne zmiany regulaminowe. Mimo tego wydarzenie było komunikowane w mediach społecznościowych jako wyścig i dla sporej grupy kolarzy takie właśnie było. Dla mnie też.         

 

NorthCape4000 NC4000 ultramaraton rowerowy

 

Początek przygotowań do NorthCape4000

 

Cały okres jesienno- zimowy był podporządkowany NorthCape4000. W moim planie znalazło się sporo treningów, które układałem uwzględniając specyfikę trasy. Wizualizowałem całość, fragmenty, trudne momenty. Plan był skrupulatnie opracowany, tylko jeden element nie pasował mi do układanki – profil. Około 20 tysięcy metrów w pionie na trasie mierzącej blisko 4000km z czego większość na kilkuset pierwszych kilometrach i na końcu, mocno mnie zastanawiało. W porównaniu do innych wielotysięcznych ultramaratonów tej wspinaczki było mało. Nie jestem wytrawnym góralem, ale moje cechy fizyczne zdecydowanie predysponują mnie do jazdy pod górę. Traktując to wydarzenia jak wyścig musiałem sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań.

Czy jestem w stanie współzawodniczyć na tej trasie ze znacznie masywniejszymi i silniejszymi zawodnikami? Ile zmian muszę wprowadzić do planu, żeby jeździć szybciej po płaskich odcinkach trasy i czy pojęcie kolarza wszechstronnego i uniwersalnego w ogóle istnieje? Czy dobrze wybrałem w tym roku stawiając na NorthCape4000 jako mój wyścig najwyższej kategorii?

 

NorthCape4000 NC4000 ultramaraton rowerowy

 

Rovereto

 

Na miejscu startu w Rovereto pojawiam się wcześnie, bo aż 4 dni przed rozpoczęciem wyzwania. Nie był to mój wybór, z planowania podróży wychodziło, że gdybym zdecydował się na opcję późniejszego wyjazdu, to po przyjechaniu na miejsce do startu miałbym zaledwie kilkanaście godzin. A ja lubię spokojnie złożyć rower, wszystko sprawdzić, wyspać się i porządnie zjeść. Do Włoch wyruszyłem we wtorek rano lotem do Wenecji i dalej pociągiem do Verony i Rovereto, na miejscu byłem około 17:00, miałem więc chwilę na krótki rekonesans zakończony zakupami w lokalnym markecie. Pozostało już tylko odpoczywać. Jak się później okazało te 4 noce dały mi sporo swobody podczas wyścigu. Aklimatyzacja wpłynęła na to, że górzysty początek nie zmiażdżył mnie od razu, tylko trochę później, byłem wypoczęty, wyspany i przede wszystkim zdrowy.

Dużo czasu poświęciłem zastanawiając się, jaką rolę w całym procesie przygotowania pełni przedstartowa aklimatyzacja, czy więcej może pomóc czy zepsuć? Czy ultra aklimatyzacja przed multi tysięcznym wyścigiem ma znaczenie? W końcu na takim dystansie zawodnik w ciągu kilku dni znajdzie się w różnych warunkach klimatycznych, często również przekraczając strefy czasowe.

Gdybym został w domu i zdecydował się na późniejszy wyjazd nie odpowiedziałbym sobie na te pytania i jest więcej niż pewne, że nie pojawiłbym się w Rovereto, bo przejąłbym pałeczkę covidową od moich dziewczyn, które przywlekły to świństwo ze wspólnego wyjazdu do Krakowa. Wcześniejszy wylot do Włoch nie pozwolił mi się z nimi spotkać, co uratowało miesiące pracy i całe przedsięwzięcie.   

 

Rejestracja przebiegła bez problemów, jak każda inna. Już wcześniej dostarczyłem organizatorowi komplet dokumentów z zaświadczeniem lekarskim i ubezpieczeniem włącznie. W pakiecie, który odebrałem znalazły się słodkie żele, których marki nie pamiętam i bidon. Gdybym o tym wiedział wcześniej dzisiaj dumnie woziłbym go w moim rowerowym koszyku, a tak musiałem go zostawić w Rovereto. Nie miałem na niego dodatkowej przestrzeni i jak się później okazało nie tylko ja.

 

NorthCape4000 NC4000 ultramaraton rowerowy

 

Start NortCape4000

 

Początek był chaotyczny i tłoczny, bo ruszyliśmy ze startu wspólnego grupą liczącą ponad 300 zawodników i zawodniczek. Wyjazd był trudny, miejscami musiałem się zatrzymywać, bo trasa została poprowadzona lokalnymi ścieżkami rowerowymi i na każdym trudniejszym zwrocie robił się „korek”. Nie była to dla mnie nowość, bo już kiedyś w trakcie Ronde Van Vlaanderen miałem okazję stać w kolejce oczekując na rozpoczęcie podjazdu. Z jednej strony było bezpiecznie, bo jechaliśmy drogą rowerową bez towarzystwa aut, z drugiej zaś mocno stresująco, bo znalazłem się w grupie ludzi, których umiejętności jazdy na rowerze nie znałem. Obawiałem się nieprzewidywalnych i niebezpiecznych manewrów. Zdawałoby się, że w takim miejscu pojawią się sami wytrawni i doświadczeni kolarze, no ale niestety tak nie było. Zwolniłem, żeby jechać z tyłu stawki i trzymałem bezpieczną odległość od większych grup. To wszystko powodowało, że byłem daleko od założonej wcześniej intensywności. Zacząłem przyspieszać i konsekwentnie przesuwać się do przodu, ale nadal nie jechałem mocno. Cały czas pamiętałem jak zaplanowałem jazdę na początkowych 300 kilometrach. W realizacji tych założeń pomogły mi okoliczności, czyli duża liczba kolarzy, wąskie ścieżki oraz diabelski wiatr, który siepał tak mocno, że aż ślinę zarzucało mi na policzki. To skutecznie korygowało moje zapędy.

 

NorthCape4000 NC4000 ultramaraton rowerowy

 

NorthCape4000 dzień pierwszy

 

Przebijamy się przez góry w drodze do granicy z Austrią. Jedziemy jakby gigantycznym wąwozem, po naszej lewej i prawej stronie królują góry. Tylko od czasu do czasu korzystamy z szosy jako łącznika dróg rowerowych. Trasa została poprowadzona tak, żeby ominąć najtrudniejsze fragmenty tego regionu, nawet okolice Bolzano, które znam z czasów, kiedy jechałem Transcontinental No7 wydają się zdecydowanie łagodniejsze.

 

Po około czterech godzinach jazdy zrobiło się luźniej i nie tylko ja postanowiłem przyspieszyć. Co chwila wyprzedzały mnie kilkuosobowe grupki, które solidnie ciągnęły jazdę po zmianach. Widać było, że tutaj nie pasuję. Wyglądało na to, że część zawodników zmówiła się w grupy i będzie mocno cisnąć do przodu. To był dobry plan o ile się znają i taką strategię przyjęli długo przed startem. Z czasem jednak widzę, że to przypadkowa zbieranina, której chwilowo przypasowało tempo jazdy, bo na każdym poważniejszym zwrocie czy delikatnym wzniesieniu szyk rozpadał się, a ponowne zbicie grupki w całość niektórych kosztuje zbyt wiele energii. Ja odpuszczam te gierki, mimo że ambicja na tym mocno cierpi. To był mój pierwszy sukces w trakcie tej trasy, pogodziłem się z tym, że jestem wyprzedzany.   

 

NorthCape4000 NC4000 ultramaraton rowerowy

 

Przecinamy Alpy w drodze do pierwszego punktu kontrolnego zlokalizowanego w sercu Monachium. Jedziemy we trzech, po kilku dłuższych podjazdach zostaje nas dwóch. Pogoda zaczyna przejmować rolę game changer’a, bo palące włoskie słońca co chwilę ustępuje szarym chmurom opadowym. Rozpoczął się prawdziwy festiwal pogodowy, od blisko 40 stopniowego skwaru po gigantyczne kilkuminutowe ulewy. I tak w kółko, jak w kalejdoskopie, jak tylko zdążę zdjąć kurtkę i nieco przeschnąć deszcz poprawia to co zaczął wcześniej. Wszystko stabilizuje się bliżej Innsbruck’a, tam też opuszcza mnie mój towarzysz Nicholas, który zjeżdża na wcześniej zaplanowany nocleg. Pierwszą noc rozpoczynam z głową nabitą wieloma wątpliwościami. Dzień pokazał, że przede mną prawdziwa huśtawka temperatur, a to dopiero początek. Jak będzie w Skandynawii? Pokonując kolejne kilometry trasy wielokrotnie analizuję wyposażenie, które zabrałem:

 

  1. Śpiwór x1szt.
  2. Kurtka Puchowa x1szt.
  3. Kurtka kolarska zimowa x1szt.
  4. Kurtka przeciwdeszczowa cienka x2szt.
  5. Spodenki x1szt.
  6. Ocieplacz z długim rękawem x1szt.
  7. Nogawki x1kpl
  8. Rękawki x1kpl
  9. Buff x2szt.
  10. Okulary do czytania x1szt.
  11. Rękawiczki krótkie x1kpl.
  12. Rękawiczki wodoodporne x1kpl.
  13. Cienkie rękawiczki do biegania x1kpl.
  14. Grube rękawiczki zimowe x1kpl.
  15. Zimowe ochraniacze na buty x1kpl.
  16. Skarpety krótkie Merino x1kpl.
  17. Skarpety długie Merino x1kpl.
  18. Dętka x3szt.
  19. Naboje CO2 x3szt.
  20. Inflator x1szt.
  21. Pompka ręczna x1szt.
  22. Blok pedału x1szt.
  23. Zestaw naprawczy – łatki, papier ścierny, klej 1kpl.
  24. Hak przerzutki x1szt.
  25. Zapasowe śruby do mocowania haka x1kpl.
  26. Klocki hamulcowe x1kpl do 1 tarczy
  27. Klucz do wentyli x1szt.
  28. Spinki łańcucha x2kpl.
  29. Smar do łańcucha x1szt.
  30. Linka przerzutki 1szt.
  31. Łyżki x1kpl.
  32. Multitool x1szt.
  33. !!! klucz do pedałów !!! x1sz.
  34. Nawigacja x2 plus x2 zewnętrzna bateria 1xkpl.
  35. Powerbank 10tys. mAh 1xszt.
  36. Ładowarka iPhone x2szt.
  37. Kabel do ładowania telefonu x1szt.
  38. Kabel USB x2szt.
  39. Odtwarzacz MP3 x2szt. plus słuchawki x1szt.
  40. Narzędzie do wyciągania kleszczy x1szt.
  41. Sztuczna skóra pocięta na fragmenty x1kpl.
  42. Krem przeciw tarciu x2 tubka
  43. Środki na rozwolnienie i na związanie masy kałowej x1kpl.
  44. Środki rozkurczowe x1kpl.
  45. Środki przeciwbólowe i przeciwzapalne x1kpl.
  46. Lampa tył x2szt.
  47. Lampa przód x1szt.
  48. Ogniwa do lampy x6szt.
  49. Czołówka x1szt.
  50. Dokumenty i środki płatnicze x1kpl.
  51. Telefon x1szt.
  52. Bidon x2 0,7+0,5 x1kpl.
  53. Soft flask 0,5 x1szt.

 

Nie przekraczam 15kg, ale czy mam wszystko?

 

#ultratrack

 

NorthCape4000 NC4000 ultramaraton rowerowy

+48 513 069 676

rogoz.radoslaw@gmail.com